Wakacje to jeden z niewielu okresów w roku, kiedy znajduję czas na spokojne i niczym nie zakłócone czytanie. Nikt nie dzwoni, nie pisze (a przynajmniej mnie to nie obchodzi:) i nic nie muszę robić:)
Książki wakacyjne zbieram przez kilka miesięcy i zanim trafią do walizki, podlegają jeszcze rygorystycznej selekcji (część ostatecznie ląduje na liście świątecznej:)
Dzisiaj chciałbym Wam polecić dwie publikacje, które nie tylko są lekkie i przyjemne, ale równocześnie szalenie praktyczne, z wiedzą do natychmiastowego wykorzystania w pracy i życiu prywatnym. Wiem, że brzmi to jak Złoty Gral bo ostatnio wszyscy na LinkedInie teoretyzują o wykorzystaniu Pokemonów i VR w edukacji lub robią listy w stylu „6 sposobów na zmuszenie użytkowników do korzystania z Twoich szkoleń:”)
Do konkretów – recenzja jest podwójna bo książki się świetnie uzupełniają i nawet autorzy w treści o sobie wspominają.
Pierwsza z nich to „Twórcza odwaga”, napisana przez braci Kelley,
założycieli IDEO i słynnego d.school na Uniwersytecie Stanforda. IDEO to firma konsultingowo-projektowa mająca na swoim koncie nie tylko pierwszą myszkę dla Apple, ale także stojącą tubkę pasty do zębów. Świadomie czy nie, prędzej czy później spotkacie się z ich projektami. W książce bardzo mocno promują swój proces projektowy – „design thinking” (myślenie projektowe).
Zaprojektowanie każdego produktu lub usługi rozpoczyna się od określenia potrzeby i grupy docelowej. Etap ten nie sprowadza się do ankiety i spytania czego „klient” potrzebuje, ale polega na jego dokładnej obserwacji w naturalnym środowisku, z różnych perspektyw i przez osoby z różnym doświadczeniem. Po nim następuje prototypowanie. Na początku, na papierze, z taśmy, butelek i wszystkiego co mamy wokół siebie, po to tylko, aby pokazać i skonsultować nasz pomysł z odbiorcą. Z czasem prototypy stają się co raz bardziej zaawansowane, aż osiągamy ostateczny produkt. Cały czas jednak uzgadniamy nasze prace z użytkownikiem.
Wydaje się to oczywiste, ale przypomnijcie sobie Wasze ostatnie projekty. Czy spotkaliście chociaż raz z odbiorcami Waszego produktu? Konsultowaliście z nimi Wasze pomysły? Nie pytam o kierowników i sponsorów, którzy „doskonale” znają swoich ludzi. Takie zjawisko w branży e-learningowej zachodzi rzadko (podobno częściej są widywane jednorożce:) i zazwyczaj sprowadza się do ankiety przedszkoleniowej i wywiadu przeprowadzonego z zamawiającym system czy szkolenie. Nikt jednak nie rozmawia z Kowalskim, który ostatecznie przechodzi szkolenie.
Właśnie dlatego szczególnie naszej branży polecam tą pozycję. Nie wchodzi ona w zbytnie szczegóły, ale pokazuje jak powinniśmy zaplanować proces projektowy, zbudować zespół i zaprojektować kreatywną przestrzeń. Przede wszystkim jednak mocno zachęca do projektowania i eksperymentowania. Ostatnio widziałem fajnego mema, który dobrze to podsumowuje.
Czym się różni mistrz od początkującego?
Tym, że mistrz więcej razy się pomylił dochodząc do sukcesu niż początkujący w ogóle spróbował. (czy jakoś tak:)
Żeby wyzwolić Waszą twórczą odwagę, autorzy na końcu książki przygotowali kilka ćwiczeń. Cyklicznie pojawiają się też warsztaty online gdzie możecie fizycznie poeksperymentować (mocno polecam, fajne zadania i dużo zabawy:)
Kiedy już jesteście wystarczająco zachęceni do prototypowania i projektowania, ale myślicie, że nie macie odpowiednicch zdolności graficznych z pomocą przychodzi,
druga publikacja autorstwa Dana Roam’a – „Narysuj swoje myśli”.
Pewnie część z Was słyszała tą historię o facecie, który w drodze na ważne spotkanie biznesowe, do którego nie był zupełnie przygotowany, zaczął rozrysowywać swój pomysł na chusteczce. Prosta forma okazała się na tyle sukcesonośna, że właściciel chusteczki – Don:) stworzył dobrze prosperującą firmę doradczą pomagającą takim gigantom jak Google czy Facebook, skuteczniej prezentować i sprzedawać swoje pomysły.
Dlaczego ta książka idealnie uzupełnia publikację braci Kelley? Bo tam gdzie oni zalecają tworzenie prototypów i obrazowanie swoich pomysłów, z pomocą przychodzi myślenie wizualne – praktyczne wskazówki – co, jak, kiedy i komu przedstawić, aby nas zrozumiał:)
Cały pomysł na rysowania Dana sprowadza się do odpowiedzi na 11 pytań. Pierwsze 6 określa rodzaj informacji, które chcemy przekazać – kto/co, ile, gdzie, kiedy, jak, dlaczego. Kolejne 5 definiuje z kolei jak to chcemy zaprezentować (tak, aby były najlepiej dopasowane do naszej grupy słuchaczy) – proste/rozbudowane, jakość/ilość, wizja/realizacja, indywidualne/w porównaniu, zmiana/bez zmian.
W praktyce wygląda to tak, że bierzemy na warsztat dowolny problem (autor daje gwarancję, że każdy da się rozpisać i w ten sposób znaleźć jego rozwiązanie:) i najpierw definiujemy jego naturę, a potem dopasowujemy parametry otrzymując w wyniku wykres/rysunek pozwalający go rozpracować.
Weźmy na przykład sytuację, w której nasz projekt się opóźnia i chcemy sponsorom przedstawić kroki, które muszą zostać podjęte, aby zminimalizować straty. W takiej sytuacji będziemy odpowiadać na pytanie dotyczące czasu „kiedy?”(bo pokazujemy czynności w czasie) i jako punkt startu wykorzystamy model osi czasu. W kolejnym kroku definiujemy czy dla danej grupy chcemy prezentować podstawowe czy szczegółowe dane, czy będą one jakościowe czy ilościowej, czy będą się koncertowały na przedstawieniu naszej wizji czy sposobu realizacji, czy porównujemy nasz projekt z innymi lub konkurencją i na końcu czy przedstawiamy stan bieżący czy pokazujemy jak coś będzie wyglądało po zmianie.
Wiem, że na początku może to wyglądać chaotycznie – tyle danych, jakieś modele, wykresy itd. W praktyce jest jednak proste. Definiujemy problem, ustawiamy parametry i dostajemy określony typ wykresu, który musimy zaprojektować. Całość mocno pomagają zrozumieć przykłady w książce i projekty zaprezentowane na końcu.
Najważniejsze w niej jest to, że przekonuje ludzi, którzy do tej pory bali się podejść do whiteboarda, że potrafią w graficzny sposób przedstawić dane zagadnienie, a nawet rozwiązać problem. Sam jakiś czas temu zacząłem tworzyć proste schematyczne rysunki i nie wyobrażam sobie powrotu do bulletów i wielkich bloków tekstu.
Obie wymienione tutaj publikacje bardzo polecam, zarówno instructional designerom jak i osobom, które zarządzają e-learningiem w firmach (lub piastują inne kreatywne, projektowe, innowacyjne stanowiska:)
Mam nadzieję, że Was zainspirowałem i zachęciłem do bardziej manualnego podejścia do pracy umysłowej:) A teraz wracam do kolejnej lektury bo wakacje się szybko kończą i zaraz zostanie tylko czas na artykuły na forach dyskusyjnych:)
Do zobaczenia!:)
Dzięki za omówienie, książki dołączą do mojej biblioteczki.
PolubieniePolubienie
Nie ma sprawy.Bardzo fajne książki.
PolubieniePolubienie