Jestem bardzo ciekawy czy szkolenia, które projektujecie/zamawiacie są liniowe czy nie i co Was przekonuje do jednej, albo drugiej opcji.
Ten rok stoi u mnie pod znakiem promocji (lansu:) e-learningu w naszej organizacji:) Tworząc każdy kolejny projekt staramy się razem z zamawiającym wymyśleć koncepcję, która nie tylko usprawni proces przekazania i zachowania wiedzy (retencji mówimy zdecydowane nie!:), ale też przyciągnie potencjalnych odbiorców do szkolenia i sprawi, że przejście go będzie przyjemne (fantazjuje:).
Oprócz ciekawej fabuły (tym się pewnie jeszcze pochwalę bo występowało u nas już sporo znanych postaci filmowych i telewizyjnych:) staramy się zwiększyć interaktywność materiałów. Nie mam tu na myśli tylko tradycyjnych ćwiczeń, animacji i popupów, ale przekazanie sterów szkoleniowych odbiorcy.
Najczęściej szkolenie jest liniowe. Uczestnik zapoznaje się z informacjami na ekranie, coś kliknie, obejrzy i przechodzi dalej.
Zalety:
– prostota wykonania – a więc i niższa cena
– łatwiejsze w odbiorze dla niedoświadczonych odbiorców– zazwyczaj jesteśmy prowadzeni za rączkę
Wady:
– nuda – dla doświadczonego użytkownika, który musi podążać po sznurku od początku do końca przez każdy ekran, bez większego wpływu na wyświetlaną treść
Znacznie ciekawszym rozwiązaniem wydają się szkolenia rozgałęzione, w których uczestnik w trakcie szkolenia może decydować o materiałach, które chce oglądać i ich kolejności. Wiąże się to oczywiście z większymi kosztami bo trzeba odpowiednie zaprogramować szkolenie oraz zazwyczaj stworzyć kilka ścieżek, ewentualnie łączących się w wybranych punktach.
Jedyną wadą jaką widzę dla tego typu rozwiązania jest możliwość „zgubienia się” w szkoleniu przez mniej doświadczonych uczestników. Część osób jest przyzwyczajona do modelu wykładowego, gdzie są prowadzeni krok po kroku przez przewodnika.
Tyle wstępu:)
Czy w swojej firmie macie przewagę szkoleń liniowych czy rozgałęzionych i robiliście jakieś badania uczestników na temat obu tych form?
Szczerze mówiąc kusi mnie pójście w nieliniową stronę, ale nie wiem czy podniesienie kosztów szkoleń ma uzasadnienie jakościowo-efektywnościowe. Czy branching sprawdza się przy wszystkich typach szkoleń i uczestnikach, czy tylko wybranej grupie (i jakiej)? Może trafiliście gdzieś na jakieś wyniki badań lub publikację na ten temat?
Liczę na Wasze wsparcie!
Źródło: articulate.com
Kiedyś zrobiłem nielinearne szkolenie z jednej aplikacji, czyli menu główne i dowolność wyboru ścieżki, dodatkowo jakieś powiązania między modułami. Robiłem to na tzw. czuja i w ewaluacji odbiór był nawet OK, jak na taki eksperyment. Część się zachwycała, że mogła samodzielnie biegać po opcjach a część totalnie jechała po contencie, że się właśnie zgubili. Wychodziły też z tego problemy z zaliczaniem modułu ponieważ nie ogarniali czego jeszcze nie odwiedzili pomimo, że były oznaczenia już odwiedzonych modułów (a zaliczał % odwiedzonych slajdów).
Od tamtego czasu czasami wlączam jakieś proste ścieżki decyzyjne do szkoleń nieaplikacyjnych. I na razie takie rozwiązanie jest dobrze odbierane. Przy samodzielnie tworzonym matreriale takie rozwiązanie wydaje mi się być najlepsze w kategorii nakład pracy vs. odbiór szkolenia.
PolubieniePolubienie
Wydaje mi się, że dotarłeś do sedna sprawy. Przy rozbudowanych ścieżkach bardzo łatwo stracić orientację w terenie, szczególnie w projektach IT. Dlatego zastanaiwałbym się nad wstawianiem ich do szkoleń obowiązkowych, które trzeba „zaliczyć”.
Za to w projektach otwartych/dobrowolnych to bardzo ciekawa alternatywa.
PolubieniePolubienie