Wreszcie znalazłem moment na kolejny wpis na blogu. Całe szczęście, że akurat w mediach rządzi afera solna bo to trochę odciągnęło uwagę od mojej nieaktywności:)
Dzisiaj chciałem się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami na temat Polskiego rynku szkoleń e-learningowych i przeszkód, które stoją na drodze jego rozwoju.
W ostatnim czasie odbyłem sporo spotkań z wytwórcami e-szkoleń, miałem okazję obejrzeć i wypróbować ich dzieła oraz porozmawiać o dotychczasowych projektach.
Jeżeli wygooglujemy „szkolenia e-learningowe”, dostaniemy długą listę firm, które zajmują się tworzeniem contentu. Jednak tak na prawdę prawdziwych zawodników jest ok. 7. Znajdziecie ich m.in. na grupie E-learning Professionals. Prezentują oni bardzo zróżnicowany poziom i techniki, ale każda z tych firm może się pochwalić bogatym portfolio pełnym znanych marek. Można by więc odnieść wrażenie, że e-learning w Polsce, a przynajmniej w jego gałęzi korporacyjnej, ma się całkiem dobrze.
Niestety według mnie tak nie jest. Zamawiający nie mają pomysłu i kompetencji e-learningowych. Ich działania są rozproszone, a szkolenia zamawiane w różnych firmach, nie są spójne, ani metodologicznie ani pod względem wyglądu. Oglądając je, w większości przypadków odnosi się wrażenie, że zostały wytworzone bez żadnego pomysłu, jedynie żeby zapchać dziurę w budżecie.
Na szczęście ta sytuacja zaczyna się zmieniać. Dostawcy częściowo wzięli na siebie odpowiedzialność za atrakcyjność i efektywność szkoleń. Wielu z nich posiada specjalne komórki kreatywne, które na podstawie wymagań tworzą interesujące koncepcje i proponują optymalną formułę. Z drugiej strony, zamawiający coraz częściej puszczają wodze wyobraźni i oczekują czegoś więcej od gadającej głowy:) A z trzeciej strony jesteśmy My – strażnicy e-learningowego porządku w tym kraju!:)
Po przejrzeniu kilkunastu projektów, zacząłem się jednak zastanawiać. Dlaczego wszystkie firmy w swojej ofercie mają głównie szkolenia z postaciami animowanymi i zdjęciami. I po co wszędzie są wpychane te chmurki z tekstem? Czy lektor nie wystarczy (a poza tym wszyscy wiem, że jest skuteczniejszy;)?
Codziennie w sieci przeglądam różne projekty e-learningowe z całego świata. Wiele z nich zachwyca bogactwem multimediów, wykorzystuje animacje trójwymiarowe i „prawdziwe” postacie omawiające zagadnienia szkoleniowe. Dlaczego tak rzadko u nas spotyka się tego typu projekty? Dlaczego w szkoleniu wprowadzającym musi być zawsze ten rysowany Pan lub Pani, a nie prezes prowadzący nas za rękę po wirtualnym biurze?:)
Koszty? Nieeee. Trudność wykonania? Nieeee. To co?….. Łącze internetowe! Bingo! Taką odpowiedź dostałem od jednego z dostawców, który próbował wprowadzać bardziej interaktywne i nowoczesne e-szkolenia, ale nie było dla nich rynku zbytu, bo poza miastami nadal królują drewniane światłowody z czasów Bolesława Chrobrego i komputery klasy Pentium. Niestety moje dotychczasowe doświadczenia to potwierdzają. Tak długo jak w przeciętnym gospodarstwie domowym nie będzie łatwego i taniego dostępu do szerokopasmowego internetu, tak długo będziemy stali na e-learningowym poboczu.
Przydałoby się nam jakieś informatyczne Euro, które zmusiłoby Panów ministrów do przyspieszenia informatyzacji w naszym kraju. LTE już nie puka tylko wbija się do naszych domów… o ile mieszkamy w dużej aglomeracji! Jedną z zawsze wymienianych zalet e-learningu jest większa dostępność do szkoleń. Niestety póki co, aby ja zapewnić musimy zrezygnować z innowacyjności.
photo credit: IslesPunkFan via photopin cc
Dokładnie tak jest. Jest wiele pomysłòw i wiele wartściowych projektòw ale wszystko rozbija się o jakość łączy. Ja robiłem eksperymenty i niestety jak coś się przycina a film wyglada jak by ktoś go pokazywał poklatkowo to mija się z celem. Więc głòwnym wykladnikiem na starcie jest „waga” szkolenia. Do tego dochodzą jeszcze zabezpieczenia sieci dziwnymi programami głownie w instytucjach finansowych co sprowadza się do konieczności korzystania z zastępczej prostej formy.
PolubieniePolubienie
Z tymi zabezpieczeniami to rzeczywiście jest zabawa. Z drugiej strony są zabezpieczenia i firewalle na stacjach użytkowników. Generalnie łatwo nie jest, ale jaka satysfakcja jak się uda:)
PolubieniePolubienie
Na pewno jest to przeszkoda. Ale nie demonizowałbym jej chyba…
Wyobraźmy sobie, że mamy w Polsce sieć równych, trójpasmowych, darmowych autostrad. Czy oznacza to, że będą po nich poruszać się wyłącznie Ferrati i Maseratti? Z różnych powodów i tak najpopularniejsze będą samochody klasy C. Nie tylko dlatego, że w miarę tanie – ale także dlatego, że WYSTARCZAJĄCO bezpieczne, wygodne, niezawodne. Dla większości ludzi taki zakup jest po prostu OK.
Dostawcy będą, oczywiście, przykładać coraz większą uwagę do ciekawej, innowacyjnej, kreatywnej formy e-learningu. Nie można jednak zapomnieć o tym, ża tak jak celem posiadania auta jest przemieszczenie się z punktu A do punktu B, tak celem e-learningu jest wykreowanie odpowiedniego efektu rozwojowego. Trudnością w realizacji tego celu jest przede wszystkim… duża grupa docelowa ludzi, którzy są różni. Mają różne preferencje, oczekiwania, postawy, umiejętności, dysfunkcje, motywacje, etc. Trzeba więc w projektowaniu e-szkolenia znaleźć taką formułę, która będzie OK dla ogółu.
PolubieniePolubienie
Masz rację Marku, ale akurat na content, który dostarczamy ludziom mamy bardzo duży wpływ, a na „autostradę” nie. Utrzymując schemat motoryzacyjny – o ile, większość osób nie ma problemów z przejechaniem po przeciętnej drodze, średniej klasy kompaktem to po przejechaniu dziurawą drogą przepełnionym busem więcej sobie takie przejażdżki nie zafunduje, i zniechęci do niej inne osoby:)
PolubieniePolubienie
… chyba, że ten przepełniony bus jest wystarczająco dobrą alternatywą… 🙂
Mieszkam na wsi i widzę, że nawet na taki środek lokomocji są chętni.
A tak na serio… Masz rację. Chciałem tylko napisać, że nawet jeśli bedziesz funkcjonował w idealnych warunkach, to i tak i zderzysz się z faktem, iż uzytkownicy (a w zasadzie – interesariusze, bo w wiekszosci przypadkow uzytkownicy nie maja wiele do gadania) mają bardzo różne preferencje i oczekiwania. I ze w związku z tym bedziesz zmuszony szukać kompromisów.
Innymi słowy – na autostradzie zamiast śmigających mercedesów i tak zobaczysz ople astra i fiaty punto.
PolubieniePolubienie
Zgoda, ale na razie walczę żeby wszyscy pojechali:)
PolubieniePolubienie